27 lutego 2013

Obrońmy uniwersytet!

To hasło stało się symbolem walki, która już od dwóch tygodni odbywa się na ELTE, moim ukochanym uniwersytecie. Mówię "walka", ale tak naprawdę chodzi raczej o demonstrację - w pierwszym sensie słowa.

Co się dzieje? 

8 lutego rząd zgłosił obniżkę budżetu każdego uniwersytetu na Węgrzech, co dla ELTE oznacza 4,5 miliarda forintów (ok. 6,5 milionów złotych) mniej. To drastyczna obniżka, zwłaszcza, że obowiązuje na ten rok akademicki, czyli wchodzi w życie z chwilą decyzji. Skutek: rektorzy w szoku, studenci na ulicach, i to nie tylko w Budapeszcie.

Tak się wszystko zaczęło (11 lutego), kiedy masa studentów na ELTE, protestując przeciwko obniżki budżetu, po długiej demonstracji zdecydowali wrócić na kampus i "zająć uniwersytet" (ich wyraz). Weszli w pewną salę, i po rozmowie o sprawach uczelni, poszli spać. W sali. Dzisiaj, czyli dwa tygodnie póżniej, wciąż tam nocują. Lepiej: tam mieszkają. Tak naprawdę nikomu nie przeszkadzają, codziennie organizują rozmowy z różnymi wykładowcami albo innymi inteligentnymi ludźmi (którzy akceptują "kompromitować się"), i, co najważniejsze, każdego wieczoru prowadzą forum, w którym każdy może brać udział. Na tych forach chodzi o aktualne sprawy: budżet, umowę studencką (o czym już pisałam tutaj), nadchodzące demonstracje itd., a przede wszystkim o autonomię uczelni. Wszystko to jest zorganizowane surowo w ramach  demokracji, więc każdy może zadać jakiekolwiek pytanie i każdy może odpowiedzieć cokolwiek, wszyscy zostaną wysłuchani. To czasami może prowadzać do baaaaardzo długiej rozmowy, ale mamy/ją czas. Każde ważne pytanie poddane jest głosowaniu, a wola większości decyduje o każdej sprawie.

Tydzień temu premier Viktor Orban powołał nowego sekretarza stanu zajmującego się wyższą edukacją. Niektórzy mówią, że to nasze zwycięstwo, bo my, studenci, ciągle tu jesteśmy, podczas gdy ludzie, którzy starają się uniemożliwić działanie naszego uniwersytetu, tracą stanowiska. Coś w tym jest.

Ale to jeszcze nie koniec.

Przedwczoraj, czyli w poniedziałek (25 lutego), różne media opublikowały listę profesorów, którzy zostaną zwolnieni z ELTE. O czymś zapomniałam: zostaną zwolnieni PIERWSZEGO MARCA. Pojutrze. Dostali o tym list albo jakiś oficjalny dokument wczoraj. Czyli "Szanowny Panie Profesorze, ma Pan trzy dni, żeby wszystko na uniwersytecie załatwić, a potem nie chcemy tu Pana widzieć. Z poważaniem, data, podpis." Na opublikowanej liście jest na razie 7 profesorów. Bardzo mądrzy, cenni, ważni ludzie. Są specjalistami swoich kierunków. Języko- i literaturoznawcy. A przede wszystkim ludzie, którym uczelnia może być tylko wdzięczna!

Dzięki Bogu, studenci wiedzą, w czym wdzięczność (i szacunek) tkwi: zorganizowali wczoraj żywy łańcuch na kampusie, koło budynków, jako symboliczną obronę naszego uniwersytetu i naszych profesorów. Brałam w niej udział, było to bardzo poruszające przeżycie. Sześciuset studentów i wykładowców trzymało się za rękę koło kampusu. To nie dużo, ale i tak pokazuje, że jakaś solidarność jednak istnieje między studentami i profesorami. Niestety, poza tym poczuciem nie możemy nic zrobić, żeby tych profesorów zachować dla uczelni. Ale może oni teraz odejdą na emeryturę z poczuciem pewności, że warto było pracować na ELTE przez 40-50 lat.

"Za chwilę dalszy ciąg programu."