24 lipca 2013

I love Google Archives.


tytuł

Nie piszę, bo po prostu zgubiłam wątek, za dużo się wydarzyło od ostatniej notki. Teraz postaram się nadrobić te miesięcy, podczas których nie pisałam ani słowa. Ale nic nie obiecuję, bo ostatnio zaczynałam tę notkę kilka razy, ale nigdy nie skończyłam, jak widać.

Głównym powodem tej ciszy jest brak wakacji. To znaczy, tak, skończyłam rok akademicki (o tym też chciałam pisać), ale pracuję przez całe lato, więc brakuje mi tego momentu, gdy jestem po wszystkich egzaminach i czuję, że przede mną tylko podróże i zabawy i spanie do dziewiątej. I brak tego wszystkiego doświadczam po raz pierwszy. Niektórzy mogą powiedzieć, że przecież mogłam się do tego przyzwyczaić, przecież moi rodzice też pracowali/pracują przez cały rok, ale to nieprawda, bo oni są nauczycielami, więc dla mnie pojęcie pracy latem... to jakaś tragedia. :P

Ciekawe, że z pewnego punktu widzenia zaczynał się nowy okres w moim życiu z tą pracą (i brakiem wakacji :P), i zaczęłam widzieć i pojąć wszystko trochę inaczej. Przez cały semestr pracowałam obok zajęć, co było po prostu przemęczące, ale odtąd zajmuję się tylko i wyłącznie pracą, czuję się o wiele lepiej, co jest oczywiście zrozumiałe, ale też trochę dziwne. Przecież ja nie chciałam pracować, tylko uczyć się do końca życia. :P Wydaje mi się jednak, że chcąc, nie chcąc, zostałam dorosłym człowiekiem...

Skończyłam więc pierwszy (i przedostatni :P) rok magisterki tłumaczenia, i ciągle jestem przekonana, że to najlepsze studia, na które mogłam się zapisać. Pod koniec czerwca musieliśmy wybrać między tłumaczeniem ustnym a pisemnym (na drugim roku będziemy mieć tylko takie zajęcia, które są związane z pierwszym albo drugim). Oczywiście - dla mnie "oczywiście" - wybrałam pierwsze, więc przede mną długa, ciężka i bolesna droga do rynku pracy. :P Nie żałuję, że nie będę musiała tłumaczyć głupich tekstów (jakie czasami otrzymaliśmy w tym roku), ale nie podoba mi się w tym systemie, że musimy tak koniecznie zerwać z przekładaniem, przecież jest bardzo użyteczne (tak samo jak tłumaczenia ustne dla tych, którzy wolą pisemne). Mam nadzieję, że będę mogła się zapisać na kilka zajęć przekładania (zwłaszcza z węgierskiego na francuski, bo to jest najtrudniejsze, więc najbardziej przydatne).

Poza pracą i uniwersytetem, właśnie miesiąc temu wymalowaliśmy przedpokój. :)

Na zdjęciu nie ma ani wieszaka, ani lustra, więc rzeczywistość nie jest tak.. niebieska. :P

Jeszcze nie pisałam o naszych planach tego lata. Bo praca, na całe szczęście, nie znaczy, że nie będziemy jednak troszeczkę podróżować. ;) Pojutrze wyjeżdżamy do Łotwy na sześć dni, pierwszą i ostatnią noc spędzimy w Rydze, a w międzyczasie...

... odwiedzimy wszystko: miasta, lasy, jeziora i morze ;) 
Już nie mogę się doczekać!!! :)

:(

Przez przypadek usunęłam ostatnią notkę na zawsze. :((