31 marca 2013

Wielkanoc po węgiersku

Nie, nie będę pisać o węgierskich obyczajach wielkanocowych, gdyż są takie same jak te polskie. Pokażę Wam natomiast wiersz, który przełożyłam z węgierskiego właśnie rok temu, z okazji Wielkanocy 2012. (Dziękuję Michałowi za pomoc ;-))
János Pilinszky był jednym z największych węgierskich poetów. Katolik, który musiał jednak cierpieć deportację do obozu w Ravensbrück. Ten wiersz też urodził się z lagrowych przeżyć.

Trzeci dzień

O świcie buczy pochmurne niebo,
zegną się drzewa z Ravensbrücka.
Wszystkie korzenie poczują światło.
Wiatr powstaje. Świat zawoła.

Mogli Go nędzni żołnierze zabić,
może Jego serce już nie pracuje -
Do trzeciego dnia pokonał śmierć.
Et resurrexit tertia die.

Nie mówię, że to taki radosny, wesoły wiersz, ale moim zdaniem bardzo potężny, bardzo przekonujący. Chociaż nie jestem wierząca, ja też poczuję tą pewną moc, że tak, do trzeciego dnia pokonał śmierć, i że to coś cudownego. 

In other news, ale ciągle a propos Wielkanocy: wczoraj wysłuchaliśmy Pasji wg świętego Jana, gorąco polecam wszystkim! Ta pasja jest krótsza od Pasji Mateusza (która na Węgrzech jest bardziej znana), bardziej fascynująca ze względu na muzykę, no i można z niej się nauczyć kilka fajnych niemieckich wyrazów. :)

Wesołych Świąt Wielkanocnych życzę Wszystkim! :)