Zaczął się drugi i jednocześnie ostatni semestr licencjatu. Z punktu widzenia polskiego mogę powiedzieć, że wszystko w największym porządku, mam zajęcia z dobrze znaną lektorką, i to są jedyne zajęcia, które mają sens. Na francuskim mam same głupie nudne zajęcia. :( Jestem tą studentką, która znajdzie we wszystkim coś interesującego, coś, co ma sens. W obecnym planie to mi się nie udało. Żałuję, bo to ostatni semestr, i zawsze lubiłam moje studia, a chcę skończyć tak jak zaczęłam. Niektórzy z moich kolegów mówią, że mamy najgorsze zajęcia w ostatnim semestrze, bo teraz już nie możemy zrezygnować. :P
Przynajmniej, jak już powiedziałam, z punktu widzenia polskiego wszystko OK, tym bardziej, że w tym semestrze katedra polskiego na ELTE i Instytut Polski organizują tak zwane warsztaty translatorskie: pięć spotkań w piątki, podczas których poznajemy teorię i praktykę tłumaczenia literackiego. Te zajęcia będą prowadzone przez węgierskie tłumaczki, które na pewno dużo wiedzą też o warunkach tej pracy.
Z tej okazji pokażę Wam krótką ("jednominutową") nowelę Istvana Orkenya po polsku. Opracowaliśmy ją razem z Michałem kilka miesięcy temu. Jesteście pierwsi, którzy mogą przeczytać. ;) Czekam(y) na krytykę.
In memoriam dr. K. H. G.
- Hölderlin est ihnen unbekannt? – spytał dr K. H. G. kopiąc dziurę na końskie ścierwo.- Kim on był? – spytał niemiecki strażnik.- To ten, który napisał Hyperion – tłumaczył dr K. H. G. Bardzo lubił tłumaczyć. – Największa postać niemieckiego romantyzmu. A może Heine?- Kto to? – spytał strażnik.- Poeci – odpowiedział dr K. H. G. – Pan nie zna nazwiska Schillera?- Ależ znam – powiedział niemiecki strażnik.- A Rilke?- Jego też – powiedział niemiecki strażnik, czerwony jak burak, i zastrzelił dr. K. H. G.
(oryginalną wersję znajdziecie tutaj)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz