2 lutego 2012

Strach

Od wczoraj nasz Nowy Teatr (Új Színház) ma nowego dyrektora (György Dörner), który jednoznacznie sympatyzuje z Jobbikiem, czyli według lewicy jest antysemitą. On jest (był) świetnym aktorem, chociaż jego przyjaciele mówią, że nigdy nie był zadowolony nawet z głównych rol, chciał mieć swój teatr. Od początku lat 2000 często występował na demonstracjach MIEP-a (Magyar Igazság és Élet Pártja; "partia węgierskiej prawdy i węgierskiego życia" :P), a jak ta partia powoli ginęła, Dörner się orientował w kierunku Jobbika. Gdy piszę, że występował na demonstracjach, to nie znaczy, że miał jakieś przemówienia, nie, on tylko recytował "narodowe" wiersze. Więc politycznej roli nie miał - aż do października ubiegłego roku, kiedy wziął udział w konkursie na stanowisko dyrektora Nowego Teatru. Należy wiedzieć, że decyduje w tej sprawie prezydent miasta Budapesztu po posłuchaniu opinii jakiegoś komitetu, w którym są aktorzy, inni dyrektorzy i nie wiem, kto jeszcze. Więc zazwyczaj ten komitet decyduje, prezydent tylko podpisuje porozumienie. Natomiast nasz ukochany prezydent miasta, István Tarlós wybrał Dörnera, chociaż w 2011 komitet zdecydował inaczej. O tej decyzji można (było) czytać w różnych mediach, ponieważ nikt w demokratycznej Europie nie mógł zaakceptować, że człowiek antysemicki zostanie dyrektorem teatru, który należy do Państwa, czyli płacą za jego działanie wszyscy pracujący Węgrzy. Nasz ukochany Tarlós jakby nic nie słyszał/czytał. Poza tym Dörner w jego konkursie nie raz kłamał: wymieniał nazwiska takich pisarzy, aktorów i dyrektorów (którzy, według niego, będą z nim współpracować, i to już podpisali!), z którymi on nigdy właściwie o tym nie rozmawiał, albo źle napisał kilka nazwisk znanych siedmiogrodzkich aktorów itd. Nie mówiąc o jego motto, według którego "trzeba już zablokować zachodnią, żydowską, lewico-liberalną literaturę i dać szanse węgierskim autorom". Węgierski przez wielkie "w" oczywiście. :P 

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego, że wczoraj odbyła się krótka demonstracja przed Nowym Teatrem, już wszyscy wiecie, przeciw temu Dörnerowi, i w związku z tą sprawą, przeciw przyjmowaniu się antysemickich pomysłów. (Może w polskich mediach są też artykuły o tej demonstracji, nie wiem.) Było nas bardzo mało, za mało, około 500-600 osób. Ale były tam też niemiłe, nieprzyjazne twarze, kibice Dörnera, którzy przyszli nam przeszkadzać. Straszne było, że oni ciągle krzyczeli "brudni żydzi", "ria-ria-Hungaria" (typowy kibicowy okrzyk), "żydzi do domu" itd. Nas było więcej, ale oni krzyczeli głośniej. Policjanci stali spokojnie, czekali, aż ktoś coś naprawdę zrobi, dla nich to, że cała ulica była pełna tych "ludzi", nie wystarczyło. Ciągle nie mogę tego po prostu przeboleć, jak w - podobno - demokratycznym kraju w XXI wieku mogą ludzie krzyczeć "żydzi do domu". W kraju, który jest winny śmierci wielu Żydów. W kraju, który zna te antysemickie hasła, który wie, dokąd one prowadzą. 
Nie można rządowi, premierowi i prezydentowi dzisiejszej sytuacji wybaczać. 

2 komentarze:

  1. U nas też niektórzy wszędzie widzą Żydów. I spiski.

    OdpowiedzUsuń
  2. 21 years old Nuclear Power Engineer Perry Simon, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Cabaret. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Bentley Litre Le Mans Sports 'Bobtail'. odkryj wiecej

    OdpowiedzUsuń