17 września 2011

czwarty rok, pierwszy tydzień

Pierwsze wrażenia są bardzo dobre! :) W poniedziałek mam Historię literatury francuskiej w XVIII wieku, wykład jest prowadzony przez mojego ulubionego wykładowcę, więc dobrze się tydzień zaczyna. Potem mam WF, który ja chciałam, ponieważ od dawna nic takiego nie robiłam, i czułam, że jak nie teraz, to nigdy nie będę chodzić na takie zajęcia. Bardzo mi się podobało, oprócz faktu, że po pierwszym razie nie mogłam normalnie chodzić, tak nogi mi bolały. :P Pojutrze zobaczymy, czy drugim razem też będzie tak męczące. (Chyba tak. :P) Po WFie mam zajęcia Węgierskiego jako języka obcego - też ja wybrałam, nie jest to dla romanistów obowiązkowe. Chodzimy razem z Fanni (jak na WF zresztą). :) Bardzo mi się podoba temat tych zajęć, chodzi o problem uczenia cudzoziemców węgierskiego (i w ogóle języka ojczystego). Prof nie jest do końca sympatyczny, ale raz w tygodniu możemy znieść. Wspaniały początek, wspaniały koniec dnia: Konstrukcja zdań francuskich i metoda tłumaczenia. Jeszcze nie rozumiem, o co chodzi, czytaliśmy tekst i spróbowaliśmy najpierw wytłumaczyć po francusku, a potem przetłumaczyć na węgierski. I tak mi się podoba, bo, jak wiadomo, uwielbiam tłumaczenie. :) Po tych zajęciach będę chodzić do Instytutu Polskiego (IP) na polski, niestety kurs się zaczyna dopiero w październiku. 
We wtorek mam Czytanie tekstów literackich z XIX wieku, czyli zajęcia literackie, chyba to lubię najmniej, już miałam dość tego okresu w Paryżu, gdzie również miałam Littérature française au XIXième... Po literaturze mam chyba najbardziej interesujące zajęcia, których jeszcze nie miałam: Tłumaczenie z polskiego na węgierski! Znalazłam te zajęcia przez przypadek i ciągle nie wiem, czy mam prawo na nie chodzić, bo prof nie chce mi odpowiedzieć i katedra (lektoratu węgierskiego :P) była już zamknięta, gdy w czwartek poszłam zapytać. Byłoby tak fajnie, jakbym mogła chodzić na te zajęcia!!! Po tym cudzie (:P) mam jedyne polskie zajęcia: Historia literatury polskiej (nie wiem jeszcze, którego wieku). Hurra, nareszcie coś po polsku! :D 
W środę zaczynam dzień z literaturą (jak inaczej?): Czytanie tekstów literackich z XVIII wieku, znów z moim ulubionym wykładowcą. :) Potem mam Język francuski 9 (tak, 9, w pierwszym roku mieliśmy 1-6, w drugim 7-8, a teraz 9), gdzie (na)uczymy się pisania po francusku - jak napisać teksty raczej literackie bez błędów. :P (Chyba już za późno na to...) Na koniec dnia czeka na mnie trochę językoznastwa: Analiza i budowa tekstów francuskich. W tym tygodniu nie poszłam, bo miałam załatwić oficjalne sprawy. Po tych zajęć też będę chodzić do IP. :)) 
W czwartek zaczynam podobnie: Czytanie tekstów literackich z XVII wieku - w programie Racine, Corneille, Molière, których bardzo lubię, więc cieszę się. :) Mam jeszcze Francuski język fachowy - nie wiem, dlaczego fachowy, bo tam tłumaczymy z węgierskiego na francuski. Podoba mi się! :) To prawie koniec tygodnia, w piątek mam tylko wykład Literatury francuskiej w XVII wieku trwając 45 minut, czyli nic. :P 
Dużo mam literatury, więc dużo książek muszę przeczytać - na szczęście już większość znam. :) Bardzo mało mam polskiego, ale mam nadzieję, że w IPm kurs będzie tak wspaniały, że całkiem zastąpi zajęcia. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz