17 maja 2012

"Coś zostanie nam z tego..."

Coś zostanie. Na pewno. Muszę w to wierzyć.

Coś zostanie nam z naszych zajęć z polskiego... Coś. Może poznane zwroty. Może twarz Kasi, kiedy rzekła do nas "grupo!", bo nikt nie chciał odpowiedzieć na jej pytanie. Może "Hurra Po Polsku!". Może ponura atmosfera tych zajęć, kiedy jakoś żadne pytanie nie mogło w nas wzbudzić ani jednej myśli. Albo może bardzo przyjemne okazje, kiedy wszyscy mieli coś do powiedzenia! Może ta wyjątkowa rozmowa, kiedy Kasia powiedziała drugiej nauczycielce polskiego, że fakt, że mieszkałyśmy razem z Juli w Warszawie (tzn. Wegierka z Węgierką zamiast Wegierka z Polką), nie miał żadnego wpływu na nasze sukcesy w polskim. Może dzisiejsze "pożegnanie-podziękowanie", które ja zorganizowałam, żeby jakoś jej uświadomić, że ją lubimy, i że ona jest dla nas bardzo ważna. 
Coś zostanie... Może inspirujące tytuły zadań domowych, takie jak "Jaki jest idealny przyjaciel?", "Jacy są Węgrzy?", "Jaka byłaby praca moich marzeń?". Może ta dziwna sytuacja, kiedy zdałam egzamin językowy z polskiego i Kasia była egzaminatorem na części ustnej. Może jej uśmiech. :) Może fakt, że ona niesamowicie ładnie się ubiera, i że nigdy nie widzieliśmy na niej tych samych ubrań. Może to, że ona zawsze mówiła do mnie per "Pani Vero". Może jej widoczna niepewność, kiedy ją zapytałam, dokąd się wybrać na stypendium: przecież nie mogła mi od razu odpowiedzieć, że Warszawa jest najfajniejszym miastem na świecie. Albo może pewność, że nieważne, co się dzieje w naszym życiu, Kasia czeka na nas, kilka minut przed zajęciami otwiera drzwi jej pokoju, i na 90 minut jesteśmy daleko od wszystkich kłopotów. Może uczucie tego pewnego dystansu między nią a nami. Może jej "Doskonale!" napisane na pracach domowych... Może trudne zadania gramatyczne. Może dzisiejsze łzy.

Może wszystko to zostaje, może tylko część. Ale coś na pewno. :) 

(Tytuł notatki pochodzi z piosenki Michała Bajora, którą odkryłam wczoraj i która mi się bardzo podoba :))

2 komentarze: