Plany trochę się zmieniły, ponieważ okazało się, że nasz hotel znajduje się bardzo daleko nawet od tej miejscowości, do której oficjalnie należy... Więc zamiast odwiedzieć miasta, o których pisałam w ostatniej notce, jeździliśmy na rowerze przez dwa dni, a odwiedziliśmy tylko Linz (w piątek) i Salzburg (w poniedziałek). Oczywiście też kilka małych miasteczek, których nazw nawet nie pamiętam. :P
Oto Mariendom, przepiękna katedra gotycka :)
To nasz Dunaj :)
Tu mieszkaliśmy - praktycznie w lesie :)
W sobotę: kierunek do Almsee, oczywiście rowerem.
Oto Almsee... :)
Resztę dnia spędziliśmy w zoo :)
To już drugie jezioro, które odwiedziliśmy (w niedzielę), Traunsee.
Droga przy jeziorze :)
Droga dla rowerów... wcale nie jest podobna do węgierskich :P
I ostatnie trzy z Salzburga :)
PS1. Dziś skończyłam pracę licencjacką!!!!! :)
PS2. "Bitwa warszawska 1920" była rzeczywiście koszmarnie zła, nawet gorsza, niż sobie wyobrażałam... Dwie godziny bitw, nic więcej.
Kaczuszki są wspaniałe :):):)
OdpowiedzUsuń